Przełomowy sezon

Za kilkanaście godzin rozpocznie się dla nas kolejny sezon Ekstraklasy, więc gdzie nie spojrzeć wszyscy wyglądają z nadzieją i optymizmem pierwszego spotkania. Dziś życie jest piękne, dziś futbol ma swoje święto. Jutro to nie. Jutro pewnie wróci stare, ale dziś jest nowe i choćby przez te kilka godzin każdy kibic czuje to samo w oczekiwaniu na pierwszy gwizdek meczu naszej drużyny.

Tak, wiem, napisałem ten wstęp rok temu, ale ponieważ mam wrażenie, że udało mi się wtedy idealnie uchwycić ten moment sezonu, pozwoliłem sobie tym razem zacząć tak samo. Na tym podobieństwa się jednak nie kończą. Pierwsze z brzegu to takie, że zupełnie pominąłem okres przygotowawczy i to, co od końca poprzedniego roku działo się w klubie.

Powie ktoś z Was, że to nie po kibicowsku! I w sumie może nawet to prawda, ale dwa ostatnie sezony zupełnie wyzuły mnie z głodu piłki, więc najzwyczajniej w świecie, chciałem sobie dać szansę, aby ten głód wrócił. Abym znów mógł poczuć dreszczyk emocji przed pierwszym ligowym spotkaniem. I wiecie co. Zadziałało! Co prawda podczas niedawnego pikniku z Zagłębiem, miałem okazję zamienić kilka słów, tak z kilkoma piłkarzami, jak również członkami sztabu, ale jednak to nie to samo, co śledzenie transferów, podglądanie sparingów i ogólne życie tym, co na nowy sezon klub nam szykuje.

A będzie to w pewien sposób sezon wyjątkowy.

Era post-Figo

O Filipie Starzyńskim, jego roli i wpływie na grę Zagłębia można było dyskutować godzinami. Miał mniej więcej tylu zwolenników, co przeciwników (szczególnie w ostatnim czasie), ale chyba wszyscy zgodzimy się, że piętno, jakie odcisnął na Zagłębiu, było olbrzymie. I to nie tylko w wymiarze sportowym, ale też finansowym. Filipowi do portfela zaglądać nie zamierzam, ale jednak jego status w drużynie wyrażony kwotą wynagrodzenia znaczył czasem więcej, niż sam zakres jego piłkarskiej formy czy umiejętności. A to ciążyło pewnie nie tylko jemu.

Sam zresztą w wielu tych dyskusjach często uczestniczyłem i zawsze powtarzałem, że jeśli do faktycznej przebudowy drużyny dojdzie, to rolą kluczową będzie ułożenie puzzli od nowa, właśnie bez Figo. Liczyłem nawet, że w pewnym sensie, jego naturalnym następcą będzie Łukasz Łakomy, który bez starszego kolegi w kolejnym sezonie będzie mózgiem drużyny, ale życie napisało inny scenariusz i obaj panowie w tym samym czasie opuścili szeregi Miedziowych. 

Tym oto sposobem “nadejszła wiekopomna chwila”. Era Figo skończona i pozostało nam jedynie godnie go pożegnać. Los w tym zakresie uśmiechnął się do nas, bo już w pierwszej kolejce Filip razem ze swoim nowym zespołem zawita do Lubina, więc przed pierwszym gwizdkiem zaplanowane pożegnanie z kibicami. Oby wyszło godnie i z klasą.

Czy będzie go brakowało? Paradoksalnie myślę, że tak. Nawet jeśli nie byłby teraz już kluczową postacią zespołu, wierzyłem, że wciąż jest w nim coś, co temu zespołowi jeszcze się przyda. Tylko że każdy piłkarz chce przede wszystkim grać, a są nawet tacy, którzy mówią, że chcą grą się cieszyć. Wybór Filipa szanuję, a kapelusza po raz ostatni uchylam. Niech mu się wiedzie, bo z Zagłębiem związany będzie już pewnie na zawsze.

Umarł król, niech żyje Król! 

Ciężko mi wskazać jednoznacznie, kto będzie najlepszą osobą do przejęcia tej schedy. Niby naturalnym wyborem powinien być Damian Dąbrowski, ale patrząc przez pryzmat tego, jak powroty do Lubina piłkarzy wyglądają, nie ma co na niego dodatkowej presji nakładać. Jeśli ma się nim stać, niech odbędzie się to w sposób naturalny, bo we wskazywaniu liderów na siłę mamy pewne doświadczenie i nie jest ono niestety zbyt pozytywne.

A przecież to nie jedyny kandydat. Jest Kacper Chodyna, który krok po kroku staje się coraz ważniejszym ogniwem zespołu w ofensywie. Jest Marko Poletanovic, który jak wskoczył na pewien poziom, to już z niego nie schodził, będąc ważną postacią drużyny walczącej o utrzymanie. Jest Damjan Bohar, który poprzedni sezon raczej pewnie wolałby już zapomnieć, ale to wciąż piłkarz, który ma wystarczająco dużo jakości piłkarskiej.

A może wyłoni się jeszcze ktoś inny? Obserwowanie tego z pewnością będzie jednym ze smaczków tego sezonu dla tych z Was, którzy lubują się w tego typu detalach.

DobrzeSięUstawcie

Po tym, co w ostatnim sezonie mieliśmy wątpliwą przyjemność oglądać i odczuwać, stało się jasne, że dryfując bez większych zmian w kolejny sezon, szybko znów znajdziemy się w miejscu graniczącym z czerwoną strefą i nie wiem, jak Wy, ale ja takiego trzeciego z rzędu sezonu chyba już bym dźwignąć nie zdołał. I nie mam na myśli, tylko wymiaru sportowego. Spadek zaufania do osób rządzących Zagłębiem był coraz większy i w kilku momentach atmosfera z tym związana była już naprawdę gęsta.

Nie pierwszy to raz w naszej historii oczywiście. Wcześniej podobne kryzysy również się zdarzały i zawsze kończyły się na jeden z dwóch sposobów. Albo następowało zwolnienie blokady i prezes żegnał się z posadą (wciąż średnia na tym stanowisku to 2 lata), lub właściciel otwierał skarbiec i dosypywał wystarczająco dużo, aby szum z tym związany skutecznie zagłuszył wszelkie problemy. Dziś jesteśmy świadkami tego drugiego.

W żadnym bowiem innym klubie ekstraklasy, w takim tempie nie pali się środkami płatniczymi w piecu. Rozwiązywanie kontraktów za porozumieniem stron, które jest związane z wypłatą olbrzymich odszkodowań (lub jak kto woli wypłatą wszystkich przyszłych wypłat z góry) zaczyna się robić naszym znakiem rozpoznawczym, co budzi we mnie pewien niesmak. W tym samym czasie aktywnie działamy na rynku transferowym, co też przecież tanią zabawą nie jest. Trochę w stylu “Albo grubo, albo wcale!”.

Zasadne jest już tylko pytanie, czy trzecie podejście do rewolucji kadrowej, rządzącym nam miłościwie się powiedzie? Ja od głosu się wstrzymuję. Niech życie i boisko pokaże, czy mieli rację, ale sądząc po głosach w ankietach oraz tym, co piszecie w dyskusjach, wydaje się, że wiara w to jest co najmniej spora.

Sezon przełomowy?

Kiedy na chłodno patrzę na to wszystko, wydaje mi się, że tym razem rzeczywiście jest wiele przesłanek ku temu, aby wierzyć, że skończymy wreszcie w tej lidze dryfować, a nasi sternicy wyznaczą wreszcie jakiś konkretny cel. Nie od razu Rzym zbudowano, więc nie liczę na to, że już od jutra zmieni się wszystko, ale jeśli każdego dnia, będziemy robić chodź mały kroczek do przodu, to już będzie to jakaś wartość.

Przedsezonowa konferencja przyniosła kilka ważnych informacji. Po bardzo długim czasie klub organizacyjnie ma ruszyć z miejsca, co jeszcze niedawno wydawało się wręcz niemożliwe. Inwestycje na głównym obiekcie to jedno (nowy system biletowy już jest, krzesełka i gastronomia mają ruszyć niebawem), ale początek prac na stadionie Górniczym to już zupełnie inna kategoria wagowa. Ptaszki ćwierkały, że DSU zabezpieczyła na ten cel kilkadziesiąt milionów, co tylko potwierdza, że czas bylejakości nikogo tam nie satysfakcjonował. Ktoś powie “Wiadomo, idą wybory”. Tak, idą, i jeśli możemy ugrać w związku z nimi coś, co zostanie z nami na lata i będzie służyć klubowi na długo po nich, to nie ma się co zastanawiać.

Wracając jednak do sportu, liczę, że przełomowo będzie też na boisku. Trzymam kciuki za Dawida Kurminowskiego, który mam nadzieję, w końcu pokaże pełnie swoich umiejętności. Sam Dawid nie chciał określić, co będzie dla niego dobrym wynikiem, ale sądzę, że dwucyfrowy wynik bramek przed sezonem wziąłby w ciemno.

Dalej bardzo mocno trzymam kciuki za Tomka Pieńko. Jego czas nieubłaganie nadchodzi i mam nadzieję, że w tym sezonie jego pozycja w zespole stanie się mocniejsza. Jest to tak samo ważne dla Tomka, dla klubu, ale też dla Akademii i chłopców, którzy z jej boisk patrząc na treningach w kierunku stadionu, wierzą, że ich czas niebawem nadejdzie.

Ważny to sezon będzie również dla Bartka Kłudki. Trochę farta ma chłopak w tym sportowym życiu, że ewentualni rywale do boiskowej pozycji, znów będą pewnie łatać dziury w innym sektorze boiska, ale daleko na samym takim podejściu zajechać się nie da. Jeśli Bartek chce w tej lidze znaczyć coś więcej, musi na rywalizację być gotowy i liczę, że taka szansa nadarzy mu się jak najszybciej. I mocno trzymam kciuki, aby udało mu się ją wygrywać.

Jest jeszcze jedna osoba, za którą kciuki trzymał będę mocniej. Może to i wybór nieoczywisty (dajcie znać w komentarzach, co o tym sądzicie), ale pada na Kamila Kruka. Nie miał łatwego życia Kamil, a patrząc na to, jak jego sytuacja wyglądała jeszcze rok temu, trzeba naprawdę docenić to, ile sił włożył, by pociąg zwany Ekstraklasą mu nie odjechał. Gdy tylko doszedł do siebie, w Stali spisywał się naprawdę solidnie i jeśli teraz nic złego się nie wydarzy, chciałbym, aby swoją klasę pokazał również w koszulce Zagłębia. I nie mam nic przeciwko, aby razem z Aleksem Ławniczakiem stworzyli parę stoperów, która na dłuższy czas będzie stanowić o sile Miedziowych.

Na koniec chciałbym życzyć nam wszystkim dobrego sezonu. Choć może rozsądniej będzie wnioskować o spokojniejszy? 

Widzimy się jutro od 16:00 na stadionie.

One thought on “Przełomowy sezon

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *