W dyskontach stoją przeszklone chłodnie, są w nich różne artykuły gotowe do spożycia po uprzednim podgrzaniu, zazwyczaj słabej jakości, a wśród nich prawdziwe rarytasy, jak udające burgery bryzole drobiowe, oczywiście z mięsa oddzielanego mechanicznie. Mamy nieodparte wrażenie, że takie cudo na talerzu, prosto z mikrofali, podali nam zarządzający naszym klubem. Całe Zagłębie Zawsze Razem! Przecież to hasło, dedykowane na obecny sezon, jest odgrzanym sprzed kilku lat kotletem, co gorsza, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, a zwolnienie trenera Pawła Karmelity z Zagłębia tylko potwierdza, że ktoś stracił kontakt z bazą.
Całe Zagłębie Zawsze Razem! Razem ale bez Karmelity. Paweł Karmelita, pracujący w klubie 14 lat trener, posiadający od niedawna licencję UEFA Pro, uprawniającą do pracy w ekstraklasie. Pedagog, nauczyciel, dobry kolega wielu pracowników, który jako pierwszy w klubie poznał się na talencie Piotra Zielińskiego, zbudował Kubę Świerczoka czy Bartłomieja Pawłowskiego. Oddany, lojalny i pracowity, lecz zabrakło dla niego miejsca. Dla przypomnienia, kiedy się paliło i dochodziło do zwolnień pierwszych szkoleniowców, to zespół pod chwilową batutą Pawła Karmelity raczej się nie kompromitował. Co więcej, wiemy, że wszyscy zawodnicy mogli liczyć na jego pomoc i wsparcie. Szkoda, że nikt z klubu oficjalnie nie uciął spekulacji i z otwartą przyłbicą nie oświadczył – podjęliśmy taką decyzję, bo… Postanowiliśmy nie oferować mu żadnej innej funkcji bo… To tylko potwierdza, że Karmel został pożegnany bez żalu. Owszem klub nie jest przechowalnią, nikt za zasługi nie będzie w nim pobierał pensji (choć oczywiście mamy takowe wątpliwości wobec kilku ananasów), Karmelita wcześniej nie chciał prowadzić samodzielnie zespołu, więc nie wykorzystał swojej szansy, powiedzą niektórzy. – Karmel miał wówczas swoje powody, nie czujemy się uprawnieni, by je zdradzać, wie o nich jego najbliższe otoczenie. Jako ojcowie możemy tylko bić brawo, bo wówczas zachował się jak trzeba, nie mógł w pełni koncentrować się na zespole, co nie miało przecież sensu. To się nazywa uczciwość i w niektórych kręgach uznawane jest za cnotę. O wspomnianych powodach pan Kielan i dyrektor Burlikowski doskonale wiedzieli. Ale by choć kurtuazyjnie nie zaproponować mu jakiejkolwiek funkcji w klubie, tylko kopnąć w dupę gościa po 14 latach, człowieka na którego w trudnych momentach klub mógł zawsze liczyć?! Ktoś bardzo mądrze napisał ostatnio na twitterze, że Karmelita nie będzie się żalił, bo to oczywiście popsułoby jego odbiór, jako potencjalnego kandydata do pracy w innym miejscu. To prawda, z tym że Karmel nie będzie się żalił na Zagłębie przede wszystkim, bo kocha ten klub i zawsze podkreśla, jak wiele mu zawdzięcza.
Będzie krótko, bo chcemy skupić się na tylko jednym problemie, być może w tym kierunku należy szukać diagnozy, co za choróbsko znów trawi nasz klub. Prezesie Kielanie, prezesie Burlikowski (tak, tak, to nie pomyłka), najwidoczniej Miedziowa Tożsamość zniknęła nie tylko z meczowych koszulek. Smutne, lecz prawdziwe.