HEJT NA SWOICH NIE PRZYSTOI

Dzisiaj na łamach zaglebiaka debiutuje Kolega Dawid. Jako jeden z niewielu podjął temat i miał chęci aby odnieść się do ostatnich wydarzeń i fali niezadowolenia dotyczącej Zagłębia na sm. Pamiętajcie nie musimy się we wszystkim zgadzać, ale konstruktywna dyskusja i krytyka jest wskazana. Zapraszam do lektury.

Szczególnie w ostatnich tygodniach ubiegłej już rundy jesiennej można było zaobserwować w mediach społecznościowych wzmożoną i emocjonalną krytykę ze strony stosunkowo dużej liczby kibiców Zagłębia w kierunku piłkarzy oraz innych pracowników klubu, którego są kibicami. Bartosz Kopacz, Filip Starzyński, Jarosław Jach, Gruzini, Piotr Stokowiec, Michał Kielan, Piotr Burlikowski, Ľubomír Guldan – oto osoby, które według moich obserwacji obrywały najciężej od wyrażających swoją dezaprobatę kibiców. Dwie z nich opuściły już Zagłębie. Nieoszczędzony, póki co jedynie przez internetowych fanów Miedziowych, został również nieskuteczny w minionej rundzie Martin Doležal, który mimo strzeleckiej indolencji został powołany na zgrupowanie reprezentacji swojego kraju. Ze względu na uraz był zmuszony je opuścić, tracąc tym samym szansę na ponowny występ w czeskiej kadrze.

Czy krytyka wspominanych oraz innych osób związanych z naszym klubem była uzasadniona? Jak najbardziej: w większości zawiedli, zdecydowanie. Czy krytyka wymienionych wyżej oraz innych osób związanych z naszym klubem w takim natężeniu, w jakim miała niekiedy miejsce, była uzasadniona? Nie była. Nie podołali i ich postawa zasługiwała na gorzkie słowa, ale momentami otrzymywali zbyt dotkliwe ciosy, a dodatkowej mocy dodawał im fakt, że były wyprowadzane bezlitośnie przez własnych kibiców.

Przede wszystkim i z kilku powodów smuciły mnie ataki na Piotra Stokowca oraz na piłkarza z najpowszechniej znaną pensją w Ekstraklasie, Filipa Starzyńskiego. Odnosiłem niestety wrażenie, że hejtujący (między innymi) ich kibice nie skupiali się na negatywnym ocenianiu ich ostatnich poczynań piłkarskich, tylko niemalże na wszystkim, aby im tylko „dopiec”. Są to postacie, które w dość dużym stopniu przyczyniły się do miernych wyników Miedziowych w rundzie jesiennej, więc krytyka w (również) ich stronę była jak najbardziej naturalna. Jednak należy pamiętać, że są to także osoby, które w ostatnich kilku latach znacznie pomogły Zagłębiu wejść na wyższy sportowy poziom.

Trener Stokowiec najpierw poprowadził nasz zespół do spektakularnego powrotu do Ekstraklasy, a następnie do zdobycia brązowego medalu mistrzostw Polski, dzięki czemu po niemalże dekadzie znów mogliśmy zasmakować gry w Europie. Kilka lat później wrócił zaś do Lubina, aby skutecznie uratować Zagłębie przed wiszącym nad nim spadkiem. Oczywiście, poprzedzająca jego niedawne odejście z klubu wypowiedź, zawierająca między innymi znaną już w całej Polsce wzmiankę o mieście, które reprezentuje pierwszoligowa na tę chwilę Puszcza, były emocjonalne i dość niefortunne. Jednak moim zdaniem, analizując to już na chłodno, trener Stokowiec nie powiedział w jej ramach nic, co mogłoby spowodować aż taką falę hejtu na jego osobę, jaka ostatecznie miała miejsce. Dziwiło mnie, że wielu kibiców Zagłębia stało się tymczasowo sympatykami Puszczy Niepołomice, tratując wręcz przy tym szkoleniowca własnego klubu. Część krytykujących go za to kibiców zdawała się również nie brać pod uwagę, że trener swoją wypowiedzią pod Przodkiem oraz poprzednimi przemówieniami chciał zdejmować ze swoich podopiecznych presję, co moim zdaniem bardzo dobrze mu się zresztą powiodło. Uważam, że ostatecznie rozsądnie było podziękować mu za pracę w Lubinie, jednak na lincz nie zasłużył, choćby przez wzgląd na całokształt jego dokonań w Zagłębiu. Według mnie, w rozmaitych komentarzach do słabych meczów czy do jego wypowiedzi medialnych, zdecydowanie nie powinny się pojawiać kibicowskie głosy sugerujące na przykład, że c*** mu na imię, (po raz tysięczny) że ma wyp***dalać, czy że nie ma mu za co dziękować. Natomiast oprócz tak wulgarnych i bezmyślnych zdań widywałem również komentarze, których twórcy potrafili przekazać bez przekraczania pewnych granic, że nie chcą Stokowca w naszym klubie – i tyle, zrozumiałe. Niektórzy internetowi fani, już po zwolnieniu szkoleniowca, potrafili nawet zwyczajnie podziękować trenerowi za pracę w Zagłębiu i życzyć mu powodzenia w dalszej karierze – szkoda, że mimo negatywnych emocji i wyników, właśnie taka narracja nie górowała we wspomnianych reakcjach.

Natomiast Filip Starzyński, będąc w naszym klubie nieprzerwanie od połowy sezonu 2015/16, stał się najlepszym strzelcem w Ekstraklasie w całej historii naszego klubu, wyprzedzając na tej pozycji Radosława Jasińskiego. Dokonało się to 28 lutego 2021 roku, w meczu przeciwko Cracovii, zatem do osiągnięcia tej wielkiej rzeczy Filip potrzebował niewiele ponad pięciu lat występów w naszych barwach. Ponadto, dzięki bramce zdobytej 1 października 2022 roku w spotkaniu z Górnikiem Zabrze, zyskał on miano najskuteczniejszego pomocnika w Ekstraklasie w XXI wieku, zrównując się liczbą trafień z Markiem Zieńczukiem. Forma naszego legendarnego już zatem zawodnika miała jednak w rundzie jesiennej obecnego sezonu tendencję spadkową i przez całą jej resztę nie zdołał już zepchnąć zasłużonego gracza między innymi Lechii Gdańsk, Wisły Kraków i Ruchu Chorzów na drugie miejsce we wspomnianej klasyfikacji. Nie ma jednak żadnych wątpliwości, że gdyby większość piłkarzy Zagłębia, z którymi Starzyński grał w naszym zespole w pierwszych sezonach popucharowych, chociaż trochę zbliżyła się do prezentowanego przez niego poziomu piłkarskiego, mecz z SønderjyskE nie byłby dziś naszym ostatnim w europejskich pucharach. Patrząc zresztą na obecne postrzeganie Filipa Starzyńskiego przez stosunkowo sporą część fanów Zagłębia, jest to zdecydowanie zawodnik, który zostanie należycie doceniony dopiero po opuszczeniu naszego klubu. Osobiście mocno wierzę, że pomimo nieudanego, również dosyć pechowego pod względem liczbowym okresu, zdoła jeszcze nawiązać do swoich najlepszych występów i zapewnić nam w nowym roku wiele radosnych momentów. Natomiast komentarze kibiców Zagłębia insynuujące, że Starzyńskiemu się nie chce, że w meczach nie biega, że nie podchodzi profesjonalnie do swojego zawodu albo nieustanne wypominanie mu zarabianej w naszym klubie sumy pieniędzy, to głosy, których prędzej spodziewałbym się od fanów naszych rywali niż od kibiców Zagłębia. Do formy czy dawanych obecnie(!) drużynie przez Starzyńskiego liczb można mieć uzasadnione zastrzeżenia, ale negatywne wypowiedzi na temat jego starań, ambicji czy mitycznych już przebiegniętych kilometrów nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Jeśli chodzi natomiast o zarobki, to antyfani naszej legendy w miedziowych barwach powinni mieć pretensje wyłącznie do tych, którzy zobowiązali się Filipowi takie pieniądze płacić. Jeśli chodzi o moją ocenę w tej sprawie, to Filip Starzyński w momencie podpisywania kontraktu stuprocentowo na takie warunki zasługiwał, natomiast na tę chwilę powinien bardzo mocno zawalczyć na boisku, aby pensja w jego ewentualnym kolejnym kontrakcie łapała się do finansowego TOP 5 wśród naszych zawodników. Szacowana wysokość jego obecnych zarobków jest niestety dla niego (i pośrednio dla naszego klubu) szeroko rozpowszechniona, co zresztą jest według mnie mocno bagatelizowaną, gdyż zwyczajnie prywatną dla naszego piłkarza, kwestią. To naprawdę jest coś, co utrudnia życie niemiłosiernie, i dotyczy tak naprawdę każdej osoby, której dane zarobkowe wyciekły do mediów czy gdziekolwiek indziej. Domyślam się, że oprócz mnie wszyscy czytelnicy wolą jednak zachowywać informacje na temat wpływających na konto pieniędzy tylko dla siebie czy ewentualnie dla swoich najbliższych, gdyż daje to na co dzień bardzo duży komfort i bezpieczeństwo.

Na osobny akapit zasługują także reakcje części fanów na opuszczenie przez Martina Doležala zgrupowania reprezentacji swojego kraju z powodu kontuzji, a wcześniej na jego powołanie. Czeski napastnik, tak jak większość piłkarzy Zagłębia, grał wyraźnie poniżej oczekiwań. Nie należało jednak zapominać o jego problemach osobistych na początku bieżącego sezonu, po których zdołał wrócić do gry i mimo wszystko zaliczyć udany powrót. Zaczynając być w przyzwoitej formie, doznał niestety urazu podczas jednej z przedmeczowych rozgrzewek – na boisko udało mu się jeszcze wrócić, ale do dobrej dyspozycji już nie. Mimo to szkoleniowiec reprezentacji Czech Jaroslav Šilhavý zdecydował się na powołanie naszego napastnika na zgrupowanie. Mogło się wydawać, że uraz, który spotkał Martina podczas kadrowych treningów i który spowodował, że musiał z niego przedwcześnie wyjechać, sprawi, że reakcje fanów Miedziowych w mediach społecznościowych będą jednoznacznie smutne i empatyczne, a w najgorszym wypadku neutralne. Jednak ci, którzy pozostawiali komentarze pod artykułami na temat tego nieprzychylnego Doležalowi wydarzenia, decydowali się (przy tym miłym dla niego wydarzeniu) często na wyśmiewanie i wypominanie mu jego niedyspozycji strzeleckiej w miedziowych barwach czy też na „gratulacje z okazji powołania” w formie życzenia mu transferu z Zagłębia. Niektórzy internetowi fani naszego zespołu, nie mając na ten temat odpowiedniej lub zaktualizowanej wiedzy, sugerowali również, że uraz mięśni brzucha Martina miał miejsce, gdyż Czech nie przykładał się wcześniej do treningów czy doszukiwali się u niego niestosownej sylwetki – z „mięśniem piwnym” na czele. Moim zdaniem zupełnie nie brali oni także pod uwagę wspomnianych problemów osobistych naszego gracza, z którymi to musiał się zmagać w trakcie rundy. Oczywiście nie jest tak, że wypowiedzi o podobnym tonie były publikowane przez wszystkich identyfikujących się z naszą drużyną internautów, ale jednak było ich sporo. Krytyka w kierunku Doležala, szczególnie ta odnosząca się do aspektów innych niż jego forma i skuteczność, była i wciąż jest dla mnie stuprocentowo niezrozumiała.

Mimo że pretensje fanów naszej drużyny odnośnie postawy piłkarzy, a także koncepcji trenera czy osób pracujących na co dzień w naszym budynku klubowym, były często uzasadnione, to jednak wielu kibiców w internecie dawało się ponosić negatywnym emocjom i nie zachowywało się moim zdaniem zawsze jak prawdziwi Zagłębiacy – być może zapominali, że nasz klub powinni godnie reprezentować i wspierać również w sieci? W efekcie, zamiast konstruktywnej krytyki i trafnych uwag, mieliśmy niekiedy do czynienia z prawdziwą, pozbawioną rozsądku nagonką na wspomnianych, chcąc nie chcąc bliskich nam ze względu na powiązanie klubowe, ludzi. Jeśli osoby te szukały w kibicowskich komentarzach jakiegokolwiek wsparcia w trudnych dla siebie chwilach, to go w takich okolicznościach nie znajdowały. Wielu piłkarzy ma przecież dostęp do treści znajdujących się w mediach społecznościowych, nawet jeśli sami nie posiadają odpowiednich kont. Każdy z nich ma z kolei inne usposobienie oraz związaną z nim odporność na znajdujący się tam internetowy hejt w swoim kierunku, który czasem nie zna wręcz granic i może mieć dla nich efekt dobijający. Dlaczego nasi zawodnicy muszą go przyjmować również od nas, fanów Zagłębia, i to w tak nieracjonalnych dawkach? „Również”, gdyż gnębieniem piłkarzy za nieudane występy zajmują są przecież także media – a robią to niekiedy bardzo szyderczo i umiejętnie. Więc konstruktywnie krytykujmy… ale może nie hejtujmy? Szczególnie swoich, bo jakby się nad tym dłużej zastanowić, to się to zupełnie mija z celem.

Opisując dokładniej przykłady Stokowca, Starzyńskiego czy Doležala, nie sugeruję rzecz jasna, że bez pohamowań można przejeżdżać się po Kopaczu, Jachu, występujących w naszych barwach Gruzinach, osobach zarządzających Zagłębiem Lubin czy też kimkolwiek innym – a miało to miejsce także zbiorowo, podczas domowego meczu z Lechią Gdańsk w poprzednim sezonie, podczas którego wielu piłkarzy i innych pracowników klubu usłyszało od grupy kibiców z Przodka gromkie, dedykowane „wyp***dalaj”. Mimo tego, że dopingowałem wtedy naszą drużynę i, tak jak większość fanów, byłem mocno niezadowolony z jej postawy, nie przeszło mi to przez gardło w żadnym przypadku. Każdy zasługuje na szacunek, a z mojej kibicowskiej perspektywy przede wszystkim osoby związane z Zagłębiem Lubin. Skupiajmy się na obecnym losie naszego klubu i dla jego dobra zauważajmy również negatywne aspekty w jego szeroko pojętym funkcjonowaniu, dawajmy o nich znać. Jednak nie zapominajmy oprócz tego o tym, co wybrane osoby zrobiły dla Zagłębia w bliższej lub dalszej przeszłości, bo bywają to również rzeczy dobre czy nawet wielkie. Odnośmy się do określonych sytuacji (tych piłkarskich, nie pozasportowych), podawajmy precyzyjne przykłady. Wtedy będzie to wyglądało dużo porządniej i okaże się o wiele bardziej pomocne, być może dając w efekcie dodatkowe wsparcie naszemu klubowi. A właśnie naszą, kibiców Zagłębia Lubin, rolą, jest pomaganie naszej drużynie i jej wspieranie. Także w internecie, który ma w tych czasach tak potężną moc.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *