Fortuna kołem się toczy, niestety dla nas i Stokiego

Niestety, choć bez większego zaskoczenia patrząc przez pryzmat ostatniej formy, Zagłębie przegrało z Lechią Gdańsk. Przed samym spotkaniem łudziliśmy się, że na przekór wszystkim znakom na niebie i ziemi, nasza drużyna zaprezentuje się lepiej. 0:3 z będącym w kryzysie rywalem to chyba koniec projektu Kielan-Burlikowski-Stokowiec-Guldan, nie obejdzie się już bez konsekwencji, pewnie dziś poleje się czyjaś krew…

Trenera Piotra Stokowca broni dziś przede wszystkim długość kontraktu i skoro klubowym władzom zależało na jego zatrudnieniu, to pewnie należy się mu duży ekwiwalent, na który w dobie kryzysu może klubu być nie stać, a do tego dojdą koszty potrzebne na zatrudnienie nowego coucha. Piotra Burlikowskiego broni ciągle duża renoma w środowisku, jest dyrektorem z krwi i kości, ma odwagę mówić co myśli i z każdej potyczki słownej umie wyjść zwycięsko. Michała Kielana broni to, że jest prezesem i to on odwołuje, do tego nawet nie potrzebuje zgody owianej legendą rady nadzorczej. Nie broni nic Lubomira Guldana, dyrektora sportowego, odpowiedzialnego głównie za transfery, schowanego i przyczajonego, który bardzo rzadko zabierał dotąd głos. Coś nam mówi, że to jego głowa w pierwszej kolejności się potoczy…

Targa nami dużo emocji, od początku sezonu coś z tą drużyną jest nie tak. Były przebłyski, ale szybko przysłaniały je cienie. Lepsze i gorsze momenty miewali Kacper Bieszczad i Łukasz Łakomy, są młodzi, wahania formy w ich przypadku można sobie wytłumaczyć. A co zresztą? O co chodzi z Cheikhou Diengiem, który w zeszłym sezonie prezentował się jak gość zaproszony na boisko prosto z trybuny? Te rozgrywki skrzydłowy rozpoczął obiecująco i jak nabierał rozpędu, to zniknął! Przyplątał się jakiś uraz czy zadecydowały inne względy? Szkoda czasu na rozpisywanie się o Gruzinach, błyskach Kopacza czy ostatnim zjeździe Jacha, choć z początku wyglądał nieźle. Jeśli o jakości naszego zespołu decydują urazy Lepczyńskiego czy Makowskiego, o czym wspomina szkoleniowiec, to włosy mogą się jeżyć na strapionych kibicowskich głowach. Koki Hinokio został wypożyczony w zeszłym sezonie, w Stali Mielec prezentował się dobrze, wrócił do Lubina i znów jest słabszy od wchodzących do zespołu naszych młodzieżowców. Nie znajdujemy na to logicznego wytłumaczenia. Największe nadzieje wiązaliśmy oczywiście z Boharem, który na wstępie zaprezentował fochy, później cieniował, zagrał dwa dobre mecz i znów zgasł. Co więc nie gra? Mówi się, że atmosferę budują wyniki (te same które robią frekwencję, te same których brak zwalnia od wykonywania obowiązków pracowników marketingu i PR w naszym klubie). Szatnia bez wyników powinna jednak również żyć, zawodnicy powinni się nakręcać, wspierać się i Piotr Stokowiec potrafił przed laty tak ją w Lubinie zbudować. Niestety jest pewna różnica, wówczas miał w niej liderów, którzy mieli odpowiednie umiejętności na boisku ale i cechy wolicjonalne. Z całym szacunkiem do wszystkich w zespole KGHM Zagłębia Lubin, dziś takich postaci nie dostrzegamy. Wspominaliśmy wcześniej o Kubie Żubrowskim, mądrze chłop gada, wydaje się poważnym gościem, ale czy ma wystarczające umiejętności? Filip Starzyński ma umiejętności, ale tu z kolei decyduje charakter, nigdy nie był liderem szatni i już nim nie zostanie. „Figo” może wpasować się w grupę, która trzyma władzę, może wyróżniać się na boisku, ale nie porwie całej drużyny do walki. Takie jest nasze Zagłębie, niby umiejętności są, niby zaplecze jest, ale brak w nim ognia. Ten ogień niekoniecznie zapłonie, gdy pojawi się nowy trener, niekoniecznie rozpali go poświęcenie pracowników z działu sportowego. Nie ma na to gwarancji, to sport. Dziś zespół musi złapać tlenu, zdobyć trochę punktów i czekać na lepszy czas – byle do zimy. Niestety to już zgrany scenariusz w przypadku naszego Zagłębia. Zatrudnienie Piotra Stokowca wywołało trochę kontrowersji, my z ręką na sercu odebraliśmy to jako pozytyw. Wrócił gość z sukcesami, pracowity, często bezkompromisowy i wymagający. Póki co nie podołał kolejnej misji budowania nowego Zagłębia Lubin. Jego ewentualnego odejścia nie odbierzemy z satysfakcją. Uważamy również, że nie zasłużył na hasła: że ma wypierdalać, że jest nieudacznikiem czy sufit spadł mu na głowę. Gość dał medale klubom, które po nie z rzadka sięgają, dokonał sporych rzeczy i również dlatego należy mu się szacunek. Piękny awans do ekstraklasy, brązowy medal Mistrzostw Polski, Sofia, Belgrad, Haderslev. Może zabrakło mu wsparcia od innych, tych milczących i kołyszących się w swoich fotelach?

Czujemy się trochę zobowiązani odpowiedzieć na przytyki jakie niedawno kierował w naszym kierunku Piotr z TV Regionalnej i nie będzie to fraszka Juliana Tuwima, którą kiedyś cytował Leszek Miller. Odniesiemy się najpierw do pozytywów: Piotrek nauczył się nowego słowa i zapewne je utrwalił: „risercz” tu gromkie brawa!), ponieważ posługiwał się nim w swoich wpisach na twitterze z dużą częstotliwością. Niekoniecznie do końca zrozumiał znaczenie, ale jest na dobrej drodze. Tak przynajmniej się nam wydaje. Otóż Piotrze, my w naszym niedawnym felietonie zastanawialiśmy się czy rzecznik naszego klubu ma wymagane kwalifikacje, zestawiając wytyczne podręcznika licencyjnego z informacją, którą klub zamieścił na swojej stronie internetowej przy okazji prezentacji pracownika – którą zapewne przygotował sam ów pracownik. Jeśli posiada stosowne kwalifikacje, to jaki był problem z napisaniem tego? Z komunikatu natomiast wynika, że Angelika ukończyła studia o profilu: marketing i social media – gdzie tutaj mowa o tym, że jest to kierunek dziennikarski? Dla ułatwienia: 1. marketing to nie dziennikarstwo 2. social media to skuteczne narzędzie, z którego korzystają dziennikarze, ale to nie jest dziennikarstwo. Angelika skończyła studia na innym profilu niż dziennikarski, to prawda? Ukończyła inny profil, niż wymagany przez komisję licencyjną – prawda? Już bardziej chyba wytłumaczyć Tobie tego nie możemy. Nie wiemy czy ukończyła jakieś kursy, czy komisja uznała ten dyplom, czy kilkuletnie doświadczenie zdobyte w klubie, zostało uznane, jako praca w mediach? Odnieśliśmy się do komunikatu, który w zamyśle miał w precyzyjny sposób wyjaśnić, komu funkcja rzecznika została powierzona, w dniu ogłoszenia tej decyzji. TYLE.

Dziś z satysfakcją możemy odtrąbić kolejny mały sukces, otóż po opublikowaniu listy kontuzjowanych, klub w tygodniu poprzedzającym mecz ligowy przygotował materiały, z których wreszcie skorzystali dziennikarze i niosły one ze sobą merytoryczną wartość. Trener Piotr Stokowiec mógł się odnieść do najbliższego rywala, a choćby e-legnickie z tego skorzystało. Coś zaczęło się też dziać na innych polach, udało się znaleźć sponsora dla meczu z Lechią Gdańsk, to również pozytyw. I mimo że jak niektórzy sugerują, jest ciężko i mamy się cieszyć, że w ogóle jakieś treści klub generuje, to będziemy się upierać – chyba jednak da się więcej, niekoniecznie jest to ponad siły ludzi zatrudnionych w klubie! Chętnie też poznamy zdanie kibiców, czy studio meczowe powinno być publikowane wcześniej o jeden dzień (szczególnie przed meczami domowymi)? Samo studio to bardzo dobry pomysł, dlatego o nim piszemy, który promuje i zapowiada mecze.

Po łyżce miodu znów będzie trochę dziegciu: – Człowieku, Piotrze, nie mów nam co mamy robić, nakazujesz krytykować piłkarzy, a zabraniasz punktować pracowników klubu! Piotrze nie idź tą drogą, nie namawiaj pracowników, by nie realizowali swoich zadań, wynikających z umów i jednak przygotowywali materiały o drużynie. Za to im klub płaci, dlatego krytykujemy i dzielimy się swoimi spostrzeżeniami! Mało tego, ostatnie działania ludzi od komunikacji utwierdziły nas w przekonaniu, że stymulujemy ich do działania.

Rozumiemy, że Piotr z telewizji swoją bekę z Patryka Tuszyńskiego sprzed kilku lat popierał należnym „riserczem”? Dla tych co nie wiedzą, pracujący w tv człowiek, który powinien z racji profesji wykazywać się etyką dziennikarską, w sposób prymitywny naśmiewał się z napastnika swojego klubu, generując gówniane treści na swoim twitterowym koncie. Obojętnie co zrobił Tuszyński, były śmiechy. Uwierzycie – gość staje z mikrofonem, rozmawia z piłkarzami, a później ich wyśmiewa. Rozumiemy, że Piotrek dokonał wcześniej należnych analiz, porozmawiał z trenerami Patryka, którzy codziennie z nim pracowali, obserwowali podczas każdego treningu. Poprosił o opinię kolegów z zespołu i dopiero wówczas postanowił publicznie wypunktować? Więc poprosimy o przedstawienie tych dowodów, jaki „Tuszek” był słaby. Bo mimo że Tuszyński swoją grą nie porywał, to… Trudno znaleźć lepszego napastnika, który grał w Zagłębiu po tym, jak on odszedł. Mamy takie prawo, by mówić czy pisać, co nam się nie podoba. Tym bardziej, jeśli za chwilę okazuje się, że kilka dni po naszych przytykach, udaje się coś konkretnego napisać, czy podziałać w klubie.

Z niecierpliwością czekamy na informacje co z halą, boiskami, może z muzeum czy zagospodarowaniem terenu wokół stadionu. Skorzysta na tym cała miedziowa społeczność, ludzie związani z Zagłębiakiem przyklasną tym działaniom.

Z pozdrowieniami: Grupa kręcąca fotelem na konferencjach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *