Zbigniew Puszko „Kazimierz Paździor. Filozof ringu od A do Z”

„Filozof ringu” taki przydomek na stałe przylgnął do Kazimierza Paździora. Prawdopodobnie jako pierwszy użył tego określenia znakomity dziennikarz i publicysta Przeglądu Sportowego, wytrawny znawca boksu, redaktor Jerzy Zmarzlik. Podstawę do nadania mu tego przydomku dał mu swoisty styl prowadzenia walki. (…) Potrafił mocno uderzyć (swój pierwszy pojedynek z zagranicznym rywalem wygrał przez k.o.), a jednak nie starał się nadać temu argumentowi decydującego znaczenia” – czytamy nt. przydomku, który przylgnął do Paździora.

Okładka książki

Książka została wydana 22 lata temu. Poświęcona jest pięściarzowi i trenerowi, Kazimierzowi Paździorowi. Książka została napisana w formie alfabetu, więc w takiej formie poznajemy m.in. większość rywali pięściarza czy osoby z którymi współpracował, przyjaźnił się i trenował.

Nas jako kibiców Zagłębia Lubin interesują już wątki związane z pracą trenerską Kazimierza Paździora i w książce można znaleźć kilka informacji na temat czasu spędzonego w Lubinie.

Na s. 95 jest wzmianka o towarzyskim meczu bokserskim w Finlandii, na który zostało zaproszone Zagłębie Lubin z trenerem Kazimierzem Paździorem. Spotkał się tam również z byłym rywalem, finem, Maeki Olle – „Maeki zaprosił mnie do Helsinek, pokazał stolicę. Było to niezwykle miłe spotkanie. Kiedy rozstawaliśmy się, powiedział, że walkę w Lucernie wygrał niezasłużenie”.

Na s. 129 wspomniany jest Wiesław Niemkiewicz – „Najwybitniejszy wychowanek Kazimierza Paździora, który w latach 1970-1979 szkolił pięściarzy Zagłębia Lubin”.

Na s. 132 wspomniane jest przywiązanie Kazimierza Paździora do „Papy”, czyli legendarnego Feliksa Stamma – „Wielka miłość byłego zawodnika do trenera-wychowawcy zrodziła się, gdy Paździor sam już uczył walki na pięści. Stamm był na zasłużonej emeryturze, ale wciąż chciał też być w sporcie. Wtedy właśnie dawny mistrz zapraszał „Papę” do swojego Lubina.

Na s. 153-154 wspomniana jest przeprowadzka w 1970 r. z Radomia do Lubina, gdzie w miejscowym Zagłębiu zaproponowano mu znacznie lepsze warunki pracy. Spędził u nas 9 lat i następnie wyprowadził się do Wrocławia, gdzie osiadł na stałe.

Na s. 189-190 jest wspominane Zagłębie Lubin i jego praca trenerska. Po sukcesie Polaków na Igrzyskach Olimpijskich w 1968 r. każdy liczący się ośrodek, za punkt honoru brał sobie do serca posiadanie silnej bokserskiej sekcji. Lubińskim działaczom, mającym wsparcie w dyrekcji KGHM, też zamarzyło się stworzenie silnej ekipy, która w przyszłości mogłaby konkurować z najlepszymi drużynami w kraju. Sekcję tworzono od podstaw i uznano, że najlepszym nauczycielem będzie mistrz olimpijski i mistrz Europy, Kazimierz Paździor. Tak wspominał to sam trener – „Pod koniec 1969 roku zadzwonił do mnie jeden z działaczy Zagłębia. Proszę pana, tworzymy właśnie sekcję bokserską i chcielibyśmy, żeby pan był u nas trenerem. Po namyśle zgodziłem się. Nie ukrywam, ze propozycja była nęcąca, również pod względem finansowym. W Radomiu jako ekonomista zarabiałem 4 tysiące z premią. W Lubinie dostałem dwa razy więcej. Przeniosłem się z całą rodziną. W klubie nie było nawet pary rękawic, worków, gruszek, nie mówiąc o ringu, czy innych akcesoriach niezbędnych do treningów. Pojechałem do Henia Niedźwiedzkiego, do Tadka Walaska i od nich pożyczyłem kilka par rękawic. I tak krok po kroku pozyskiwaliśmy sprzęt”.

W dalszej części jest opis tworzenia się sekcji i naborów dla zawodników. Wspomniani są były mistrz Polski juniorów w wadze półśredniej, wychowanek Legii Warszawa, Eugeniusz Jakubowski i Wiesław Niemkiewicz, późniejszy reprezentant kraju i dwukrotny mistrz Polski w wadze lekkośredniej. Pod wodzą trenera Paździora drużyna awansowała od klasy A do ekstraklasy bokserskiej w 1976 r.

W 1979 r. Kazimierz Paździor rozstał się z Zagłębiem Lubin i trafił do wrocławskiej Gwardii, którą w sezonie 1981/1982 wprowadził do I ligi. Na s. 42 Kazimierz Paździor tak wspominał te przenosiny – „Prowadziłem wówczas drużynę Zagłębia Lubin. Pewnego dnia z Wrocławia przyjechał wysłannik i zaproponował mi pracę w charakterze trenera miejscowej Gwardii. Nie mógł lepiej trafić. Syn zdawał właśnie maturę i wybierał się na studia do Wrocławia. Uznałem to za prawdziwe zrządzenie losu i z radością przyjąłem ofertę. Chciałem, żeby Sławek miał rodzinny dom, żeby nie musiał mieszkać na stancji lub w akademiku. Warunki, jakie mi zaoferowano, były porównywalne do tych, które miałem w Lubinie. Gwardia zapewniała niezłą pensję i trzypokojowe mieszkanie przy ul. Słubickiej”.

Każdy kto interesuje się boksem i jego historią powinien sięgnąć po tą książkę. Warto poznać historię wychowanka Broni Radom, który w późniejszej pracy trenerskiej związał się na 9 lat z Lubinem i Zagłębiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *