Kamil Wilczek i Jakub Szmatuła opowiadają o Zagłębiu Lubin i Piaście Gliwice

Kamil Wilczek

Kamil Wilczek. Fot. piast.gliwice.pl

Jak wspomina Pan pobyt w Zagłębiu Lubin?

Jeżeli chodzi o wspomnienia czysto sportowe, to nie wspominam mojego okresu w Zagłębiu dobrze, nie grałem zbyt wiele, jak już grałem to nie na swojej nominalnej pozycji. Natomiast prywatnie uważam ten okres za udany, poznałem wielu fajnych ludzi, którzy wciąż są związani z Zagłębiem lub regionem.

Z kim z tamtej ekipy Zagłębia utrzymuje Pan kontakt?

Kontakt utrzymuję z Karolem (kiero) czy Zygą Kogutem, z którymi jestem na bieżąco w kontakcie oraz kilkoma, byłymi już piłkarzami.

Czy wie Pan, że Zagłębie Lubin grało w europejskich pucharach z Brøndby? Czy duński klub posiada swoje klubowe muzeum?

Nie wiedziałem, że Brøndby grało z Zagłębiem. W gablocie widziałem informację o meczu z Widzewem.

Czy po pobycie w FC København zmieniło się postrzeganie Pana osoby przez kibiców Brøndby? Pana transfer odbił się szerokim echem w mediach.

W Brøndby jak i w Zagłębiu poznałem wielu fajnych ludzi, faktycznie po transferze do Kopenhagi kilku się odwróciło, co nie za bardzo mnie interesuje. Cieszy mnie fakt, że z wieloma osobami mam bardzo dobry kontakt. Spotykałem również wielu kibiców Brøndby po transferze do Kopenhagi, bez negatywnych emocji, wręcz przeciwnie. Mam świadomość że podczas meczu wyjazdowego z kibicami byłoby gorąco (grałem bez kibiców), ale w piłce, szczególnie derbach, chodzi o emocje, natomiast cieszy to, że w prywatnych relacjach była zachowana wysoka kultura.

Co takiego jest w Piaście Gliwice, że Pan do niego wraca?

Jestem z regionu, czuję się tutaj dobrze, ludzie są życzliwi, dlatego cieszę się, że mam możliwość grania w tym klubie.

Czy ma Pan świadomość, że właśnie dobra gra przeciwko Zagłębiu miała wpływ, że był Pan priorytetem transferowym Marka Bajora?

Nie wiem czym się sugerowali ściągając mnie do klubu, jeżeli mnie obserwowali, to chyba nie dokładnie, ponieważ nie do końca wiedzieli na jakiej pozycji gram i czuję się najlepiej.

Czy ma Pan teorię dlaczego Piast i Zagłębie jest w dołku? Czego brakuje w obu klubach?

Ciężko w piłce pewne rzeczy racjonalnie wytłumaczyć, dwa kluby z potencjałem większym, niż pokazują w tym sezonie.

Czego kibice mogą się spodziewać w niedzielę?

Na pewno życzę wszystkim dobrego widowiska, oczywiście ze wskazaniem na Piasta.

Jakub Szmatuła

Jakub Szmatuła. Fot. piast.gliwice.pl

Jak wspomina Pan pobyt w Zagłębiu Lubin?

Bardzo miło wspominam pobyt w Zagłębiu. Ponadto dostałem szansę debiutu w Ekstraklasie w barwach Zagłębia. Wszedłem na zmianę za Madaricia w zremisowanym meczu z Górnikiem Zabrze. Grałem i trenowałem jeszcze na starych obiektach i stadionie GOS, więc od tego czasu sporo się zmieniło na plus jeśli chodzi o infrastrukturę.

Czego zabrakło w Zagłębiu, a dostał Pan to w Piaście?

Myślę, że dużą rolę odegrało tu doświadczenie. W Zagłębiu byłem młodym bramkarzem, który stawiał pierwsze kroki w poważnej piłce. Do Piasta Gliwice przychodziłem jako doświadczony bramkarz, który grał w kilku klubach. Dwa różne etapy mojej kariery. W Piaście się rozwinąłem i jestem z tym klubem od wielu lat, a od niedawna w nowej roli.

Z kim z tamtej ekipy Zagłębia utrzymuje Pan kontakt?

Wspólnie mieszkałem z Robertem Kłosem w Lubinie. Obok nas mieszkał Rafał Piętka. Utrzymywałem czy utrzymuję kontakt z wieloma zawodnikami ze starej ekipy Zagłębia. Ze Zbyszkiem Murdzą, Jackiem Manuszewskim czy Andrzejem Szczypkowskim. Wielu z kolegów jest w piłce nożnej już w innej roli, są trenerami czy działaczami.

Czy sezon 2015/2016 był najlepszym sezonem w Pana życiu indywidualnie i drużynowo?

Indywidualnie na pewno tak, bo zostałem najlepszym bramkarzem Ekstraklasy oraz od redakcji Sportu otrzymałem złote buty. Drużynowo zdobyliśmy wtedy wicemistrzostwo przegrywając walkę o tytuł z Legią Warszawa. Praktycznie do ostatniej kolejki ważyły się losy mistrza. W tym sezonie rozegrałem wszystkie mecze w bramce Piasta. W sezonie 2018/2019 zdobyliśmy mistrzostwo Polski i miałem również wkład w ten tytuł.

Przywiązuje Pan uwagę do nagród indywidualnych czy bardziej liczy się dobro całej drużyny?

Nagrody indywidualne są bardzo miłe, ale piłka nożna to sport drużynowy. W moim przypadku dobra gra i dyspozycja przekładały się również na osiągnięcia drużynowe.

Obecnie jest Pan trenerem bramkarzy Piasta. Jaki ma Pan plan na siebie?

Myślę, że to jest to czym chcę się zajmować w najbliższym czasie. Chcę żeby Piast Gliwice utrzymał się w Ekstraklasie i pozwolił mi rozwijać się dalej. Myślę też o założeniu szkółki bramkarskiej na Górnym Śląsku, coś na wzór tej z Szamotuł.

Który trener/trenerzy ukształtowali Pana jako bramkarza?

Myślę, że wiele się nauczyłem będąc w Szamotułach. Trenerzy Andrzej Dawidziuk i Bernard Szmyt poświęcali nam wiele czasu. Do trenera Dawidziuka można się było zwrócić o każdej porze dnia i nocy. W Piaście Gliwice bardzo cenię sobie współpracę z trenerem Mateuszem Smudą, z którym dobrze się rozumiem i jest między nami chemia.

Czy obserwując rodzimych, młodych bramkarzy wróży Pan któremuś dużą karierę?

Przyglądam się dwóm Kacprom, Tobiaszowi i Bieszczadowi. Moim zdaniem oni mają duże szanse na zagraniczny, dobry transfer. Jest też kilku mniej znanych bramkarzy i ciężką pracą mają szanse na rozwój i transfer. Bieszczad ostatnio oddał pole Buriciowi, ale wiem, że trener Bako to fachowiec i na pewno obaj bramkarze są przygotowani do rywalizacji o pierwszeństwo w bramce Zagłębia. Obecnie zawodnicy mają o wiele większe możliwości rozwoju, agencje menedżerskie dbające o swoich zawodników i duża medialność oraz łatwość zaistnienia. Wszystko idzie do przodu i trzeba potrafić to wykorzystać do własnego rozwoju.

Czy ma Pan teorię dlaczego Piast i Zagłębie jest w dołku? Czego brakuje w obu klubach?

Trzeba dużo cierpliwości. Doszło do zmian trenerów i ciężką pracą musimy wybronić Ekstraklasę. Potencjał w obu klubach jest duży i trzeba go wykorzystać. Łatwo oczywiście mówi się o cierpliwości jak trzeba co tydzień wyjść i walczyć o każdy punkt, bo sezon trwa i nikt za piękny styl punktów nam nie przyzna. Wierzę, że oba kluby pozostaną w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Czego kibice mogą się spodziewać w niedzielę?

Liczę na dobre widowisko obfitujące w dużo sytuacji bramkowych z obu stron. Chcemy oczywiście wygrać w Lubinie i przywieź do Gliwic trzy punkty, ale też dać trochę radości z gry kibicom.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *