Umarł król. Niech żyje król…

Od równo 40 lat jestem członkiem Miedzianej Armii, a od 30, świadomym kibicem Zagłębia Lubin. Byłem zawodnikiem (choć niezbyt utalentowanym jak pokazało życie), potem o Zagłębiu trochę pisałem i często byłem na tyle blisko klubu, w jakim stopniu da się, będąc „tylko” kibicem.

Poznałem ludzi, którzy tym klubem rządzili, tych, którzy nim zarządzali, ale też tych, którzy pełni pasji przychodzili co rano do niego do pracy. Poznałem piłkarzy, rzeczników, masażystów czy ludzi od „wszystkiego” jak choćby Pan Ryszard Mucha. Było mi dane być świadkiem obu naszych mistrzostw, a autorów tego drugiego poznać nawet osobiście. Z czasem jednak musiałem też oglądać coraz więcej zła, które przez klub ten zaczęło się przetaczać. Kolejnych „kumpli” z nadania, zatrudnianych tylko by mogli odbierać swoje wypłaty.

Ludzi, którzy o świecie, do którego wchodzą, nie mieli zielonego pojęcia, a jednak napędzani tylko sobie znanymi pobudkami brnęli na tej drodze, wystawiając często klub na pośmiewisko, kończąc na tych przekonanych o własnej racji zupełnie bez krzty pokory.

Co przyniesie jutro? Nie wiem. Właśnie odbyła się kolejna zmiana. Po dwóch latach kadencji Jankowskiego Artura do klubu przybyła kolejna „tura”, z dokładnością prawie tych, na jakie za dzieciaka jeździło się kiedyś w wakacje. Pojawiła się nowa twarz w osobie Michała Kielana, który na dziś jest jedną wielką niewiadomą. Do Lubina wraca też doskonale znana ludziom tutaj postać Piotra Burlikowskiego, co wywołało aprobatę sporej części naszego środowiska.

Dyrektor pionu sportowego Piotr Burlikowski. Fot. zaglebie.com

Pierwsza konferencja za nami, niestety z niej dowiedzieć się czegoś było niezmiernie ciężko. Padło trochę haseł pod publikę, było kilka uśmiechów i wzajemnych podziękowań obecnych Panów. Tego, czego nie było, to konkretów i na nie najwidoczniej przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Po dwóch latach medialnej ciszy liczyłem jednak na coś więcej, niż tylko przedstawienie się kibicom. Liczyłem, że nowy sternik, choć w zarysie, opowie nam, co tak naprawdę tutaj robi, dlaczego tu przyszedł i jaki ma plan, aby zostać tu na dłużej, niż jego poprzednicy. Nie usłyszałem też odpowiedzi na kluczowe dla mnie jako kibica pytanie, czyli czy Zagłębie Lubin chce stać się organizacją, a jeśli tak to jaką?

Michała Kielana nie znam prawie właściwie wcale, więc niewiele mogę o nim powiedzieć. Poznałem go przy okazji meczu reprezentacji w wakacje, który wspólnie oglądaliśmy, więc nie bardzo było o Zagłębiu jak porozmawiać, a na pytanie zadane wtedy, czy do Zagłębia chce wejść, odpowiedział dyplomatycznie. Życzę mu jednak, aby skoro się zdecydował, dostał pełne wsparcie Drugiej Strony Ulicy (czyli siedziby biur zarządu KGHM S.A.). Wsparcie, które wcale tak oczywiste nie jest, a bez którego wszelkie jego plany i wizje skończą się jeszcze zanim będzie mógł je przed nami odkryć.

Prezes Michał Kielan. Fot. zaglebie.com

Życzę mu tego z całego serca, deklarując pomoc i wsparcie tak samo, jak czyniłem to dla poprzednich prezesów. A jeśli w swoje urodziny mogę prosić o jakiś prezent, to niech to będzie fakt, że akurat jemu się uda! Uda zmienić ten klub, na taki, o jakim wielu z nas od dawna marzy, czego życzę również i Wam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *