Wojciech Olszewski

Wojciech Olszewski ur. 9 kwietnia 1945 roku w Lublinie, zm. 14 stycznia 2020 roku w Lubinie – polski artysta rzeźby w metalu, malarz.

Absolwent Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Lublinie. W latach 1970 – 2006 związany z Lubinem, gdzie kolejno pracował w Zakładach Górniczych Lubin, Domu Kultury Pracownia Plastyczna i MKS Zagłębie Lubin (jako główny specjalista plastyk). Następnie prowadził własną działalność gospodarczą w postaci usług plastycznych.

W latach 2006 – 2009 mieszkał w Hiszpanii i tam powstały obrazy z bykami, między innymi „Fernando”, „Toro Bravo”, „Matador”. Następnie przeprowadził się do Niemiec i w latach 2009 – 2018 tworzył w Monachium. Powstały tam m.in. takie obrazy jak: „Słoneczniki”, „Skrzypaczka w Lesie”, „Obraz z Bananami”.

W 2018 r. wrócił do kraju i zamieszkał w Boguszowie-Gorcach. W związku z Ziutą Olszewską (z domu Kazimiera Moryc), mają córkę Katarzynę.

Jego twórczość wynikała z fascynacji, podziwu i uwielbienia dla starożytności, którym nie obcy był kult ludzkiego ciała i jego piękno.

Wojciech Olszewski w swojej pracowni

Wspomnienie Pani Ziuty Olszewskiej o mężu Wojtku

Jak Pan Wojciech trafił do Lubina? Co go sprowadziło aż z Lubelszczyzny?

Prozaiczne sprawy, które dotyczyły pracy i obiecanego mieszkania. Do Lubina przyjechał w 1970 roku. Najpierw pracę zaczął w grupie remontowo-budowlanej. W późniejszym czasie przeszedł do Działu Informacji i Propagandy, w którym pracował w pracowni plastycznej wspólnie z Bożeną Ciskowską Wegneris i Ewą Chlebowską. Współpracował z fotografami Januszem Budnickim, a po jego wyjeździe z Jurkiem Kosińskim, którzy należeli do tego samego działu.

Przeniesiono ich następnie z ZG Lubin do Domu Kultury mieszczącego się w D-25. Dyrektorem tego Domu Kultury był Marian Skórski. Dla ZG Lubin Wojtek wykonywał różnego rodzaju wywieszki, informatory, znaki, które później trafiały pod ziemię i służyły górnikom.

A jak doszło do tego, że znalazł się w klubie i pracował dla Zagłębia Lubin?

Wiadomo jak to kiedyś było. Siedzieli sobie panowie przy buteleczce i Janusz Mastalski, który był tam dyrektorem, zaproponował pracę w klubie Wojtkowi. Powiedział, że pracy dla niego jest dużo i będzie miał co robić.

Wojciech Olszewski na jednym z meczów Zagłębia Lubin

A gdzie w klubie miał swoją pracownię?

Tutaj było kilka lokalizacji. Na początku pracownia plastyczna mieściła się w kasach, a dokładnie w ostatniej kasie od strony giełdy. To był czas praktycznie nowo wybudowanych budynków. Nie było tam ogrzewania, więc było zimno i trzeba było pracować w kurtce czy płaszczu. Taka była wtedy rzeczywistość. W lecie nie było problemu, bo mogliśmy pracować na zewnątrz i malować większe prace. Później mieliśmy pomieszczenie w budynku klubowym niedaleko księgowości, w którym później urzędował Pan Tokarczuk. Praktycznie na sam koniec swojej pracy w klubie przeniesiono jego pracownię do pawilonu piłkarskiego przy Stadionie Górniczym.

Wojciech Olszewski podczas pracy

Ile lat przepracował dla klubu?

W sumie to 12 lat. Dla klubu pracował w latach 1984-1996. Po zakończeniu pracy w klubie wynajmował tą pracownię do prywatnych zleceń czy tworzenia swoich dzieł. Rozliczał się z klubem za nią wykonując różne klubowe zlecenia.

Eugeniusz Ptak z Wojtkiem Olszewskim, który wykonał karykaturę Krzysztofa Koszarskiego.

A jak wyglądała codzienna praca? Czy wszystko Państwo musieli wykonać sami aby przygotować dany projekt czy zlecenie?

Wykonywaliśmy reklamy na stadion. Były one robione z płyt wiórowych, które gruntowaliśmy na biało i później ręcznie Wojtek nanosił tekst czy rysunek. Sponsorzy klubu zamawiali u nas konkretne reklamy, które później trafiały na stadion. Wojtek te reklamy robił od podstaw, sam projektował, dobierał litery, czcionki, kolorystykę. Ja z Panem Stefanem wykonywaliśmy najprostsze rzeczy typu gruntowanie, pomalowanie płyt itd.

Wszystko wykonywał ręcznie?

Tak, dopiero później jak weszły folie, to nanosił przez nie swoje prace. Naklejało się ją na dany materiał i nanosiło rysunek, później odklejało i był gotowy. Ten słynny piłkarzyk z biletów, programów czy plakatów to jego dzieło, które w ten właśnie sposób nanosił. Taka była technika wtedy. Teraz wszystko komputerowo można obrobić i przygotować.

Słynny piłkarz, który zdobił plakaty, programy czy bilety Zagłębia Lubin

Czy w dobie komputerów zmienił swoje metody pracy?

Nie, pozostał wierny wyuczonym technikom. Dlatego też wiele jego prac przepadło bezpowrotnie i nie został po nich ślad.

Praca wykonana z okazji zdobycia Mistrzostwa Polski w 1991 roku

Kilka takich prac przepadło wraz z wyburzeniem starego budynku klubowego prawda?

Niestety tak. Wojtek był dumny zwłaszcza z jednej pracy mieszczącej się na całej ścianie w budynku klubowym. Wykonał ją za czasów prezesa Halamskiego.

Praca ta była w starym budynku klubowym, który wyburzono.

Dwa razy wykonywał swoje dzieła dla Papieża Jana Pawła II w darze od górników. Niestety żadne zdjęcia się nie zachowały. Lubińska Solidarność również nie posiada zdjęć. Może te prace nadal są w Watykanie?

Pierwsza praca to był orzeł w koronie na miedzianym łupku i podarowano ją papieżowi zaraz po tym jak go wybrano, a drugiej pracy nie pamiętam.

Czy Pan Wojciech miał problemy ze zdobywaniem materiałów do pracy?

Nie przypominam sobie takich sytuacji. Raczej zawsze miał wszystko, co potrzebował. Muszę zaznaczyć, że to były ilości przemysłowe. My nie dostawaliśmy farb w puszkach tylko w beczkach lub pojemnikach gabarytu wiadra.

Dłuto i młotek to nieodłączne atrybuty Wojciecha Olszewskiego

Z tego co wiem, to jego prace w metaloplastyce były mocno rozpoznawalne i często wykorzystywane jako prezenty przez klubowych działaczy i KGHM.

Wojtek bardzo dużo takich zleceń wykonywał dla klubu czy KGHM. Jak na kopalnie przyjeżdżał jakiś minister czy wysoko postawiona osoba to Wojtek zawsze wykonywał dla niej jakieś dzieło. Siedział i kuł blachę. Pamiętam, że na zlecenie jednego z prezesów KGHM wykonał w blasze portrety całej jego rodziny.

Św. Barbara wykonana do siedziby KGHM

Jak już jesteśmy przy KGHM to zaciekawił mnie wątek związany ze statkiem „Zagłębie Miedziowe”, na którym znajdowały się prace Pana Wojtka.

To ciekawa historia. Jednym z inicjatorów budowy statku i nadania mu nazwy był Stanisław Tokarczuk i Towarzystwo Miłośników Ziemi Lubińskiej. Chciano, żeby statek nazywał się początkowo Lubin, bo pływały już M/S „Głogów” i „Legnica”, ale nadano mu nazwę „Zagłębie Miedziowe”.

Masowiec ten wyprodukowała Stocznia w Gdyni i zwodowano go w 1970 lub 1971 roku. Wojtek wykonał kilka prac, które były umieszczone na tym statku i w ten sposób prace te zwiedziły kawał świata. W 1998 roku statek został pocięty na żyletki i nie zachowało się nic.

Czy prace Pana Wojtka był gdzieś wystawiane? Czy miał szanse się prezentować w Lubinie np. na Wzgórzu Zamkowym?

Jeśli chodzi o miasto, to nigdy, z tego co pamiętam. Wiem, że swego czasu ze względu na brak studiów plastycznych nie chciano wystawiać jego prac, twierdząc, że „nie ma nazwiska”.

Na kopalni czy w KGHM miał kilka wystaw. W Legnicy w Muzeum Miedzi miał kilkukrotnie wystawy. Już jak mieszkaliśmy w Monachium, to kontaktowało się z nami Muzeum Miedzi w Legnicy i proponowało indywidualną wystawę Wojtkowi, ale sytuacje życiowe nie pozwoliły na zorganizowanie tej wystawy i zaprezentowanie jego prac.

Wycieczka szkolna zwiedzająca wystawę Wojciecha Olszewskiego

Jego wystawy były również w Niemczech, Francji, Kanadzie i nawet w Australii. W 1972 roku w Hradec Kralove został okrzyknięty „odkryciem roku” po zaprezentowaniu swoich prac. Jeździł na różnego rodzaju przeglądy artystyczne we Wrocławiu, Jeleniej Górze i Krakowie.

Z którego swojego dzieła był najbardziej dumny?

Był bardzo dumny z „Ciśnienia górotworu”, czyli stylizowanej głowy górnika. Ta praca do dzisiaj wisi na cechowni ZG Lubin.

Ciśnienie górotworu

A twórczość poza pracą dla klubu? Mógł malować szyldy czy reklamy na mieście czy w całym regionie.

Artystów plastyków było bardzo mało w tamtym czasie i wszyscy z branży się znali, to było wąskie grono. Niestety, żeby posiadać swój zakład i prowadzić taką działalność, Wojtek musiał mieć papiery ukończenia studiów plastycznych, a takich niestety nie miał.

W późniejszym czasie weszła era komputerów i ręczne malowanie odeszło do lamusa. Zajmował się później różnego rodzaju sztukaterią czy wykonaniem prac dla prywatnych inwestorów.

Dla Zakładu Transportu wykonał „Skrzydła” – plakietkę, zaproszenia, statuetkę i medale. Statuetka była robiona z brązu.

Proporczyk, zaproszenie i plakietka autorstwa Wojciecha Olszewskiego

Wykonywał też wiele indywidualnych zleceń np. dla Domu Polskiego w Kanadzie czy Australii.

Śp. Edward Rippel często zamawiał prace u Wojtka. Jeśli dobrze pamiętam, to on założył Muzeum Ziemi Lubińskiej i był prezesem Towarzystwa Miłośników Ziemi Lubińskiej. Ponadto współpracował z wieloma lokalnymi artystami. Był też współzałożycielem Stowarzyszenia Transplantacji Serca i Fundacji „Zdrowe serce”.

Medal wykonany przez Wojciecha Olszewskiego na 10 rocznicę pierwszego przeszczepu serca

Z tym Stowarzyszeniem i profesorem Religą chyba wiąże się jeszcze jedna anegdota. Prawda?

Chodzi Panu zapewne o te dwie wykute w srebrze patery, które podarowano profesorowi Relidze na 10 rocznicę pierwszego przeszczepu serca. Mąż dostał wtedy dedykację od Profesora: „Pan, podobnie jak ja, jesteśmy artystami w swoim fachu. Nasze tworzenie nie znosi pomyłek. Mój błąd może oznaczać utratę życia – a pana niewprawny ruch zostawi na blasze ślad nie do wywabienia”.

W jego dziełach widać kult ludzkiego ciała i fascynację starożytnością, które przelewał na swoje dzieła.

Podziwiał i uwielbiał starożytność, fascynował się Michałem Aniołem oraz kultem ciała i piękna. Jego czekanki, czyli starogruzińska technika kucia w metalu, były wyjątkowe i chyba jedyne w tamtym czasie w Polsce. Kucie w blasze miedziowej, aluminium czy cynkowej nie jest łatwe. Pracując dłutem, nie można się pomylić.

W kilku pracach Wojciecha Olszewskiego przewija się motyw rąk i serca

Jako że mieszkam w Polkowicach, zainteresowało mnie jedno szczególne dzieło Pana Wojtka. Na próżno szukać informacji na miejskim portalu czy innych źródłach, że to on jest autorem. Zapewne domyśla się Pani, że chodzi mi o pomnik „Bohaterom Honorowym Dawcom Krwi w XXX rocznicę klubu HDK PCK im. „Miedzianej Kropli Krwi”.

Cóż mogę powiedzieć. W 2006 roku wyjechaliśmy z Polski i nie dopilnowaliśmy tego, żeby podano autora pomnika. Było też kilka nieprzyjemnych sytuacji z tym pomnikiem, ale to nie czas i miejsce na rozdrapywanie ran.

Wojtek poświęcił wiele czasu na ten projekt, który jest teraz bezimienny. Mam nadzieję, że uda się pośmiertnie oddać hołd Wojtkowi i przy pomniku władze miasta Polkowic lub klub HDK postawi tablicę pamiątkową informującą, że to mój mąż wykonał ten pomnik.

Pomnik w Polkowicach autorstwa Wojciecha Olszewskiego, na którym są tylko jego inicjały.

Wyjazd do Hiszpanii. Skąd wzięło się zamiłowanie do byków i ich portretowanie?

Związane jest to z czasem naszego pobytu i pracy w Hiszpanii. To nie miało nic wspólnego z korridą czy cała otoczką z nią związaną. Kiedyś mieliśmy taką sytuację, że jeden z ogromnych byków wszedł do ogrodu i był cały otoczony kwiatami. Wojtek się śmiał, że wyglądał jak bajkowy byczek Fernando i go uwiecznił.

Nasz szef miał swoją prywatną korridę i hodował byki Brava. Co ciekawe dopiero po przeprowadzce do Monachium te obrazy miały wzięcie. Wojtek miał swoją witrynę na Marienplatz gdzie je wystawiał i jego byczki miały wzięcie.

„Fernando”

A w Monachium, jaki ciekawy obraz powstał?

Jak już wspomniałam Wojtek miał swoją witrynę na Marienplatz i tam wystawiał swoje prace. W twórczości w Niemczech skupił się na martwej naturze.

Wojciech Olszewski przy swojej witrynie, w której wystawił „Słoneczniki” i „Matadora”

Ważniejsze dzieła:

  • Pomnik „Bohaterom Honorowym Dawcom Krwi w XXX rocznicę klubu HDK PCK im. „Miedzianej Kropli Krwi” w Polkowicach.
  • Ciśnienie Górotworu Miedź, cechownia ZG Lubin.
  • Chrystus na Krzyżu, ZG Lubin
  • Projekt medali Towarzystwa Miłośników Ziemi Lubińskiej
  • Medal Stowarzyszenie Transplantacji Serca
  • Statuetka z Okazji 10 Rocznicy Pierwszego Przeszczepu Serca w Zabrzu
  • Tablica Pamiątkowa Muzeum Ziemi Lubińskiej im. Wyżykowskiego – głowa górnika, która wisi w KGHM Polska Miedź SA. Oddział ZG Lubin

Wystawy:

  • 1974 – Muzeum Miedzi w Legnicy;
  • 1975 – WOSWZ we Wrocławiu;
  • 1976 – Muzeum w Chojnowie i Dom Kultury ZG „LUBIN”;
  • 1977 – Klub SITG Lubin;
  • 1978 – Muzeum Miedzi w Legnicy – wystawa zbiorowa pn. „Kobieta w sztuce”;
  • 1979 – Cechownia ZG „LUBIN”
  • 1996 – Metaloplastyka „Czekanka” w Legnicy
  • indywidualne ekspozycje we Francji, Niemczech, Kanadzie i Australii.
  • Jego prace kilkakrotnie opłynęły ziemski glob, a to za sprawą statku M/S Zagłębie Miedziowe, którego pokład był zdobiony jego pracami.

4 thoughts on “Wojciech Olszewski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *