2018/19 – kolejka 25 – Pogoń vs Zagłębie

Największą łyżką miodu po tym meczu niech będzie to, że nie ma powodu do „łyżki dziegciu”. Nic. W ogóle.

Oh, wait – jednak jest. Tuszyński w pierwszej połowie. W drugiej sporo się zrehabilitował, ale niesmak pozostanie…

Na Twitterku sporo kpin padało przed meczem pod adresem Forenca. Że na bank coś zepsuje, że już przegraliśmy itp. Po meczu ci sami ludzie oczywiście nie zdobyli się na chociażby słowa „ale mnie Forenc zaskoczył dzisiaj, no no”…

Tosik dał dziś dobrą zmianę. Jakby tak zawsze grał, to życzyłbym mu uzbierania minut niezbędnych do przedłużenia kontraktu…

Bohar dziś był zajeb*sty! Strzelił tego najważniejszego, bo pierwszego gola (do tego momentu Pogoń była dużo lepsza IMO), mógł mieć drugiego gola (Tuszy wolał kopnąć fałszem obok bramki zamiast podać), dołożył asystę… Sprawdzam, do kiedy ma kontrakt… do czerwca 2021… Uff 

Ale wiecie, kto dla mnie jest największym bohaterem tego meczu? Trener. Gdyby dziś za taktykę odpowiadał Stokowiec, to po golu na 1:0 byłby powrót na naszą połowę i zabijanie meczu. A to się sprawdza rzaaaadko kiedy. I dzisiaj, przy Pogoni zmotywowanej, żeby godnie pożegnać swoją Papricanę, na 100% by się nie sprawdziło.

Nie można zapominać też o Marku Świdrze. Pewnie nazwisko to nic Wam nie mówi. To ten koleś z rozczochranymi loczkami, fryzura na młodego Ryszarda Stańka (najmodniejsza fryzura wczesnych lat 90-tych zeszłego stulecia ) EDIT: w sumie to bardziej niż „na Stańka” fryzurę tą można nazwać „na Puyol’a”  – jest trenerem od przygotowania motorycznego. Widać, że robi dobrą robotę .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *