Sezon 2015/16 – PODSUMOWANIE – część 1 (o meczach – najlepszym, najładniejszym i NAJDZIWNIEJSZYM…możliwe, że sprzedanym)

NAJLEPSZY MECZ – 36 kolejka
Z Lechem Poznań w Lubinie. Wygraliśmy 3:0, M.Dąbrowski strzelił 2 bramki. Najlepszy mecz w tym względzie, że zarówno indywidualnie jak i drużynowo to był nasz najlepszy występ w sezonie. Oficjalny kanał klubowy pokazał na początku kwarantanny mecz z Piastem (37 kol) bo wiadomo – medal zdobyliśmy, radość na boisku była itp – ale generalnie fajniej by było IMHO by pokazali ten właśnie mecz. Pokonalibyśmy tego dnia KAŻDEGO w Polsce a z takim AC Milan 96” pewnie byśmy nawet remis wyciągnęli 🙂
.
NAJŁADNIEJSZY MECZ – 8 kolejka
Z Legią w Warszawie. Remis 2:2. Wynik mógł być lepszy (bo wygrywaliśmy 2:0) ale dla oka piękniejszego meczu w tym konkretnym sezonie nie widziałem. Gdyby każdy mecz ekstraklasowy tak wyglądał to wypełnienie stadionów sięgało by 90%. Serio. I nie chodzi mi tu o dramaturgię (choć ta była bardzo duża, zwłaszcza dla miejscowych) ale o taką płynność gry, technikę użytkową demonstrowaną przez piłkarzy obu ekip. Bardzo przyjemnie się to oglądało. Zupełnie jakbym oglądał – piszę to na trzeźwo – ligę hiszpańską lub angielską.
.
PODEJRZANY MECZ – 4 kolejka
Z Termaliką w Niecieczy. Przegraliśmy 0:1. Najpierw o otoczce – po 3 kolejkach Nieciecza ma 3 porażki, każdą do zera. DO ZERA! No fajnie byłoby (z ich punktu widzenia) się w końcu przełamać. A na kim? Ha. No wiadomo, że na Zagłębiu (jesteśmy w tym naprawdę wyjątkowi – wielu piłkarzy ekstraklasy pierwsze gole strzelało komu? Pierwsze a czasami jedyne hattricki na kim zaliczali? Kluby na kim zdobywały pierwsze punkty po złych passach? ). Ten mecz jednak… hmmm… jak ktoś go sobie teraz włączy – tak o, z nienacka – to może nie zrozumie o co mi chodzi. Pomyśli sobie „po prostu kiepsko zagrali i przegrali”. Tylko wiecie – ja te mecze oglądałem praktycznie jeden po drugim i widziałem wyraźną różnicę między tym jak grali wcześniej, jak grali później i jak zagrali w tym konkretnym meczu. I jeśli kiedyś przeczytam, że ten mecz był sprzedany to ABSOLUTNIE SIĘ NIE ZDZIWIĘ. To nie jest tak, że chłopaki kopali się po głowach przez cały mecz, ale praktycznie każdy w tym meczu miał moment albo „biegu na 90% możliwości” gdy trzeba było sprintować, podania 5 metrów obok kolegi gdzie naprawdę nic nie stało na przeszkodzie by podać do nogi, podania akurat temu kto był obstawiony mimo iż inny kolo stał 10 metrów obok i nie był kryty… To było naprawdę widoczne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *